O wartości kontaktu z przyrodą i jej pozytywnym wpływie na nasz dobrostan nie trzeba nikogo przekonywać. Badań, które przeprowadza się w tym kierunku, jest coraz więcej. Wiemy więc, że zieleń oddziałuje zarówno na fizjologię, jak i psychikę człowieka. Pomaga w redukcji poziomu stresu, poprawia samopoczucie, pozwala chronić zdrowie psychiczne. Uwzględnia się ją choćby w projektach architektonicznych nowoczesnych szpitali, aby wspomóc procesy leczenia czy po prostu w przestrzeniach biurowych, chcąc zwiększyć komfort
(i efektywność) pracowników. Mało tego, w niektórych krajach, takich jak Wielka Brytania, Kanada czy Nowa Zelandia, lekarze wypisują tzw. zielone recepty, czyli zalecenia dla pacjenta, żeby w ramach leczenia podejmował aktywności w towarzyszeniu natury.
Metodę dobroczynnego kontaktu z roślinami implementujemy w pracy z klubowiczami. Przy czym wartością dodaną bywa ruch i praca fizyczna. Uczestnicy grabią, pielą, sadzą, kompostują. Innymi słowy dbają o to, by teren był uporządkowany, nie zarastał (tak zwanymi) chwastami, by
w zadbanej zieleni przyjemnie i wygodnie było przebywać.
To społeczność decyduje również o tym, co w ogrodzie hoduje. Na przykład na tę chwilę w skrzyniach są to stosunkowo niezbyt wymagające w uprawie zioła.